Widziałem już dziesiątki dyskusji na ten temat: głosy, że to i tak dużo; jak i teksty, że to kilka złotych za mało, żeby można było o czymś rozmawiać. Niestety, w wypowiedziach obu stron emocje brały górę nad argumentacją, dlatego też postaram się odłożyć je na chwilę na bok i podzielić to wszystko na w miarę sensowne kawałki. Sam wpis jest z zeszłego roku, także konkretne stawki mogą być nieaktualne, jednak tutaj nie chodzi o same cyferki. Tekst po delikatnym liftingu, można powiedzieć, że jest trochę bardziej poprawny politycznie, czy tam delikatniejszy i może coś dorzucę, zobaczymy. W każdym razie zaczynamy porę największej ilości komentarzy na ten temat, więc naturalnie wśród tego znajdziemy najwięcej głupot i to od nich zaczniemy.
Nawet pomimo tego, że nie chce mi się za bardzo pisać coś na temat osób, które w komentarzach podnoszą wrzawę, że przecież minimalna stawka to 19,70zł czy tam ponad 20zł/godzinę, więc jak można oferować 15, przecież to od razu halo policja proszę przyjechać na fejsbuka. Obiecałem to zrobić bez większych emocji, dlatego też odpuszczę sobie opisywanie osób, które piszą:
za 15zł to sam sobie pracuj!
nasadziłeś to sobie zbieraj!
Ciężko sobie wyobrazić sytuację, gdzie takie osoby mówią do przełożonego: „założyłeś firmę, to sam sobie pracuj”. Tego typu przypadki zapewne można opisać tylko memem. To jest taki poziom, że naprawdę nie warto tego komentować, choć naprawdę podziwiam ludzi, którzy z pełną kulturą są w stanie odpowiadać na to: nie jesteś zainteresowany/a to nie komentuj.
Wiem, że tu są osoby, które nie mają nic wspólnego z sadownictwem, więc poświęcę akapit na wyjaśnienie naszej stawki.
Pojawiające się w ogłoszeniach 15, czy 16 zł to kwota netto/do ręki. Zakładając 6 dni pracy w tygodniu po 10 godzin po 15zł wyjdzie nam na czysto 3600zł miesięcznie. Dodatkowo najczęściej zapewniamy zakwaterowanie na sezon, do dogadania są podstawowe produkty spożywcze, ale o warunkach będzie też później. W wielu przypadkach jest to dorywcza praca, „na czarno”.
Na potrzeby tego wpisu poszperałem sobie i sprawdziłem oferty pracy z różnych dziedzin z możliwie najmniejszym proponowanym wynagrodzeniem.
Mamy tak, zupełnie losowo:
– pomocnik budowlany 5 000 – 6 000 zł/mies. brutto
– sprzedawca w sklepie 20 – 24 zł/godz. brutto
– fizjoterapeuta 4 200 – 5 800 zł/mies. brutto
– Rejestrator medyczny 4500 zł/mies. brutto
– kelner/kelnerka 3 200 – 3 500 zł/mies. brutto
– dostawca pizzy 21zł/godz. brutto
Oczywiście były to stawki oferowane w zeszłym roku, ale nie będę teraz każdej cyferki podnosił w tekście 🙂
Mimo przeróżnych dziedzin łączy je jedna wspólna cecha:
W każdym z tych ogłoszeń wymagane są jakieś kompetencje, czy to podstawowa obsługa komputera, czy prawo jazdy B, czy własny samochód, czy doświadczenie w branży, czy książeczka sanepidu…
Zawsze coś jest – mimo tego, że w części z tych ogłoszeń stawka jest niższa niż w sadownictwie, gdzie nie wymaga się ZUPEŁNIE NIC, a jazdę ciągnikiem kto bystrzejszy ogarnie w 5 minut.
Dlatego też nie rozumiem, dlaczego nie ma problemu z mniejszą płacą w miejscu, gdzie są (jakiekolwiek, ale jednak!) wymagania, a w sadzie, gdzie nie wymaga się niczego za wyższą stawkę jest to „be”. Ale najważniejsza kwestia dopiero przed nami.
PRACA NA ZEWNĄTRZ
Wiem, że Polska jesień to nie zawsze zachęcająca pora roku, żeby spędzać na dworze całe dnie. Sam nie jestem fanem porannych październikowych przymrozków, częstych mżawek, ani nawet krótkiego dnia. To jest sprawa zupełnie losowa, bo jednak ciepła złota jesień też się zdarza i tu sytuacja odwraca się o 180 stopni.
Ogólnie rzecz biorąc praca przy zbiorze jabłek to jedna z najprzyjemniejszych, najlżejszych i najłatwiejszych robót ze znanych mi zajęć na wsi. Nie chciałbym się całymi dniami smażyć jak na patelni przy zbiorach truskawki, nie uleżałbym całego dnia przy zbiorze ogórka z „samolotu”. Ogarnianie zwierząt to w ogóle nie moja bajka. W każdym razie musiałbym bardzo się postarać, żeby znaleźć jakąś lżejszą pracę, a przykłady tej cięższej same przychodzą do głowy. Wiadomo mniej więcej o co chodzi.
Jednak nie może być tak przyjemnie i trzeba spojrzeć na to ze strony pracownika. Praca na akord w wyżej wymienionych owocach miękkich to zdecydowanie większy zarobek. Nie kojarzę teraz prawa pobytu w Polsce, ale zakładając, że miałbym ograniczoną liczbę dni na pracę, to wolałbym je spędzić na czymś bardziej dochodowym niż zbiory jabłek. Nie ma co się oszukiwać, że dla sprawnej osoby praca na akord jest zawsze bardziej opłacalna niż stawka godzinowa. Ogólnie rzecz biorąc truskawki, borówki, czereśnie, maliny – dla pracownika są korzystniejsze niż jabłka. Przy obecnej cenie tego nie zmienimy. Dodatkowo, zdarza się, że pogoda jesienna nie pozwala na pracę w pełnym wymiarze godzin – dla osób przyjeżdzających na zarobek to nie jest pożądana sytuacja.
WARUNKI POBYTU
Umówmy się: różnie tu bywa.
Jednak najpierw kwestia najważniejsza: w 99% przypadków sadownik zapewnia zakwaterowanie. To, że ktoś dojeżdża codziennie do zbiorów to raczej sporadyczne przypadki, a na pewno niespotykane rzeczy w mojej okolicy. Inne rzeczy jak podrzucenie do supermarketu, podstawowe warzywa to już kwestia dogadania, ale wróćmy do samych kwater.
Nie ma co tutaj nikogo oszukiwać – kwatery pracownicze zazwyczaj są wykończone najtańszym możliwym materiałem, często meble są zdobyczne, albo kupione za symboliczne kwoty. Może dla niektórych to być szok, ale w wielu miejscach nie ma łazienki. Tu oczywiście sytuacja się zmienia i takie miejsca są w mniejszości.
Tylko teraz nie zrozumcie mnie źle, bo to co chce napisać może wydawać się dość kontrowersyjne. Nie chcę też tego pisać, żeby się przechwalać, ani nic w tym rodzaju.
W Polsce około 2mln osób nie ma łazienki. Nie znalazłem danych z Ukrainy, ale w Rosji w rodzinach wielodzietnych prawie 30% nie ma w domu łazienki. Nie chce na ślepo strzelać, jaki procent jest na Ukrainie, ale na pewno gdzieś pomiędzy. Nie mam problemu z opisaniem tego, jakie tu są warunki, niczego nie chce ukrywać. Wiem tylko, że – niestety – dla wielu z tych osób jest to porównywalne z tym, co mają we własnych domach.
Ja wiem, że dla pokolenia przyzwyczajonego do sojowego latte może to być szok, ale ta oferta pracy naprawdę nie jest skierowana do Was. Naprawdę nie ma sensu pisanie, że za mniej niż 20zł nie przyjdziesz, bo tylko pokazujesz, że się do tego nie nadasz.
ZAROBKI UKRAINCÓW
Jeszcze jedna sprawa, mianowicie jak te zarobki wyglądają z perspektywy Ukraińców, przynajmniej na papierze. Tekst skopiowany żywcem z portalu kawiarniany.pl:
Skąd tylu imigrantów zarobkowych z Ukrainy w Polsce? Jedną z ważniejszych kwestii decydujących o imigracji zarobkowej do Polski są niskie pensje na Ukrainie. Ile zarabia się na Ukrainie?
Średnie zarobki na Ukrainie według danych z grudnia 2021 roku to 17 453 hrywny miesięcznie. W przeliczeniu na złotówki to około 2450 złotych. Średnia wypłata na Ukrainie sukcesywnie rośnie już od kilku lat. Najwięcej średnio zarabia się w Kijowie gdzie średnia to aż 26 759 UAH czyli 3756 złotych. Najmniej w mieście Kirowograd (Kropywnycki) – 13 331 UAH.
Jakie jest minimalne wynagrodzenie na Ukrainie? Minimalna pensja na Ukrainie 2022 to 6500 UAH czyli w przeliczeniu na złotówki około 913 złotych. Jak widać średnia pensja jest zdecydowanie wyższa od minimalnego wynagrodzenia.
Warto też pamiętać, że minimalne wynagrodzenie na Ukrainie rośnie bardzo szybko. Od 1 października 2022 roku ma wynosić aż 6700 UAH czyli wzrośnie do ponad 940 złotych.
Wiecie jak to jest ze średnią pensją. Dodatkowo ten akapit może być jednym z najmniej aktualnych, bo wiadomo co się dzieje od półtora roku na świecie. Nie wiem, czy w związku z tym sytuacja coś się zmieni, jednak to nie tutaj będziemy się nad tym zastanawiać.
Jak jednak wspomniane: 160zł dniówki przy jabłku nijak się ma do kwot nawet ponad trzykrotnie większych np. przy ładnej truskawce i w miarę sprawnym zbieraczu.
PODSUMOWANIE
Wyobraź sobie, że przez dwa najbliższe miesiące nie płacisz za prąd, wodę, gaz, wyłączasz lodówkę i jedziesz zarabiać czysty pieniądz. Brzmi dobrze?
Wiem, że 4000zł na miesiąc to nie są jakieś totalnie kosmiczne pieniądze, pewnie nadal wielu z Was powie, że to nie jest dobra stawka, ale trzeba zadać pytanie inaczej:
Czy 16zł na godzinę na czysto z zakwaterowaniem przy robocie nie wymagającej żadnych kwalifikacji to UCZCIWA STAWKA?
Co jeszcze można powiedzieć? Oczywiście możemy płacić wymagane przez internetowych krzykaczy 25zł/godzinę, a potem odliczyć koszt telewizji, internetu, gazu, opału i wynajmu, co pewnie po skrupulatnym wyliczeniu wyszłoby gorzej dla pracownika, ale w zasadzie nie wiem po co mielibyśmy to robić.
Wiem, że ten tekst z roku na rok może być inaczej odbierany, a pytanie było zadawane przed sezonem 2022, a nie będę przecież co roku pisał tego samego co rok 🙂
Dlatego też jeżeli znowu zobaczycie taki komentarz jak ja, czyli:
„no to przelicz jak ci ludzie tez musza za 16 zł przeżyć, odliczyć paliwo, jedzenie, zakupy, mieszkanie, wcale im się nie dziwie”
zamiast odpowiadać: „ale co ty pierdolisz gościu?”
Można podesłać mu ten tekst.
A potem podziękować mi kupując kawkę 🙂